-CISZA! NO JA Z WAMI NIE WYTRZYMAM! - Odezwała się opiekunka domu Gryfonów.
Odbyło się zebranie w związku przerwy świątecznej. Peter jak zwykle objadał się pierniczkami. Lupin z Potterem grali w szachy czarodziejów, natomiast Syriusz był przygnębiony i siedział w kącie.
Postanowiłam do niego podejść.
-Ej, co się stało Black?
-Bo dalej nie mogę zrozumieć dlaczego ci wszyscy ufają. Ja ci nie ufam, Emily. Wiem z jakiej rodziny pochodzisz i przez twojego ojca moja kuzynka Bella, stała się śmierciożercą!
-Syriusz.. Opanuj się.. Nie jestem taka jak mój ojciec..
Nagle mnie zaprowadził za rękę do wspólnej ubikacji.
-Co ty robisz?! Myślałam że się przyjaźnimy..
-Emily, jak mam ci ufać? Powiedz mi. Jeszcze do ciebie tam jedziemy..
-Ah, po prostu zaufaj! Co ja ci zrobiłam?!
-Jeszcze nic. Pojadę tam do ciebie, ale tylko dla rogacza. Rozumiesz?
-Tak.. Rozumiem... Chociaż jest mi przykro że oceniasz po krwi.
Nagle wybiegłam z ubikacji. Rozumiem i nie rozumiem zarazem Blacka. To nie moja wina przecież że jego kuzynka jest śmierciożercą. Ale ja chyba wiem dlaczego on chce jechać... Żeby pokazać mojemu tacie że się nie boi.
Otarłam oczy chusteczką, przykro mi było. Zauważyła mnie Lily.
-Emily, co się stało?! Płakałaś?
-Nie no co ty.. Oczy mi się pocą..
-No mów! Co się stało?!
-Eh.. Potter i Black jadą ze mną na święta... Ale Syriusz nadal nie jest pewien czy jestem okej.
-Jak on śmie! Znam Syriusza od baaardzo dawna.. I wiem że by taki nie był... Daj mu trochę czasu.. Musi ogarnąć rzeczywistość. Ale z jego strony to nie ładnie tak trochę.. A tak w ogóle... ZAPRASZASZ POTTERA? MOJEGO WROGA NR.1 ?
-Przepraszam Lily.. Bo ja ten no.. Nie miałam nikogo innego zaprosić.
-Eh, wybaczam. Ale akurat go? Nieważne.
-Okej. Idziemy na kolację?
***
Na kolacji dyrektor mówił same nudne rzeczy.. Lecz, co powiedział teraz...Serce mi stanęło..
-Wszyscy uczniowie mają zakaz wchodzenia do zakazanego lasu.. Dlaczego? Jest tam nie bezpiecznie od jakiegoś czasu i...
Nie dokończył, ponieważ przerwała mu Mcgonagall. Pewnie nie chciała aby on to powiedział.
-Jak myślicie, o co chodziło? -Zapytał nas Teo Mccurry z Hufflepuffu.
-Nie mam pojęcia. Może panna Riddle wie? - Krzyknął do nas rudy ślizgon.
-Ty się lepiej pilnuj, bo nie wiadomo co ciebie czeka w pod łóżkiem.. Podobno węże z zakazanego lasu umieją przez rury przejść do lochów w Hogwarcie.. Czyli do waszego dormitorium. - Powiedziałam.
Natychmiast się odwrócił i chrypnął.
-Ty to umiesz wystraszyć człowieka Riddle, jestem Jimmy. - wystawił do mnie ręke wysoki gryfon o zielonych oczach i blond włosach.
-Emilly, miło mi. Taki dar.. Nawet nie muszę się starać.
-Będziesz jadła te kotlety Emily? - spytał mnie Peter.
-Eh.. Nie...
-O, dzięki!
Nagle sobie przypomniałam o wężach, które siedzą bezczynnie w tajemnej komnacie.. A ja obiecałam do nich pójść.. Włożyłam do torby pokarm i ruszyłam w stronę posągu, przy którym było tajne wejście.
Drzwi się nie otworzyły.. Dziwne. Zawsze były otwarte..
-Co robisz Emilly? - Spytał mnie Potter.
-Eh. Nic. Wiesz, dotykam ścian bo mi się nudzi.
-Aha, w porządku. Musimy ci przezwisko wymyśleć. Dziś zebranie huncwotów o godzinie 21 przy tym posągu.
-Okej, a po co?
-O nasze przezwiska. Moje już wymyśliłem.. Czas na innych i na ciebie. I zebranie także w sprawie Lily.. Wymyśliłaś coś?
-Tak...
-To wspaniale! A i zapomniałem.. Przynieś swoje zwierzę domowe. To bardzo ważne. Pokazać ci swoje?
-Tak, pokazuj!
-To... SMOK!
-Tak, mój mały smoczek Amanzi.
-Ojej, ale słodziak. Urośnie?
-Nie, jest to miniaturowy smok. Będzie on taki jaki jest. Nikt nie może o nim wiedzieć. Nie mów nikomu.
-Nawet słowa nie pisnę!
-To dobrze. Pamiętaj o zebraniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz