-Rogacz, a co jak nie zdamy sum?- Spytał się Syriusz.
-Nie martw się stary. Mam plan jak będziemy znać wyniki na teście.
Pod kątem oka zobaczyłam zaskoczonego, a zarazem podnieconego Syriusza.
-Jak ?
-Och, głuptasie. A od czego jest moja peleryna niewidka? Profesor Mcgonagall ma w swoim gabinecie testy, wystarczy że ty zajmiesz czymś nią, a ja wejdę moją peleryną do sali i zobaczę te testy. Zapiszę wyniki na kartce i przykleję tą kartkę pod mój but. Albo po prostu zapamiętamy na pamięć.
-Świetnie rozplanowujecie ten jakże znakomity plan, ale jedna rzecz.... Czy wy macie pojęcia że jak was przyłapią możecie mieć ogromne Kłopoty? - Powiedziałam z zaskoczenia otwierając do nich oczy.
-AAA!- Krzyknęli nawzajem.
-Boże, nie strasz nas zła kobieto. Nieładnie tak podsłuchiwać. A ty nam pomożesz w tym planie.
-Ja? Hah chyba sobie kpisz.
-Mówię śmiertelnie poważnie. -Jego głos spoważniał.
-Echm echm. Takim wybrykiem możecie mieć poważne problemy.
-Oj nie bądź taki sztywniak..-Nie dokończył.
-Zaczekaj, co powiedziałeś?
-Eee sztywniak..
-JA NIE JESTEM SZTYWNA! PO PROSTU JA MOŻE CHCE ZDAĆ TĄ SZKOŁĘ I SIĘ NAUCZYĆ CZEGOŚ -Krzyknęłam mu prosto w twarz na to on zamilkł.
-Jesteś huncwotem, zgodziłaś się na zasady i na to wszystko. A ja po po prostu chce znać odpowiedzi do eliksirów bo nic nie umiem okej?
-Czekaj..TO JEST TO! -Wykrzyknęłam.
-Co?-Spytał zdezorientowany.
-A to, że Lily jest bardzo dobra i mogła by ciebie poduczyć. Co ty na to?
James wykrzyknął z radości i mnie uściskał, na to ja powiedziałam że chce się przewietrzyć.
Do Hogwartu zostało ok.20 minut. Postanowiłam się przejść bo wagonach i zobaczyć co się dzieje. Specjalnie ukradłam pelerynę niewidkę James'a i poszłam do wagonu Lucjusza. Wyglądał na wściekłego. Postanowiłam ukryć się w pelerynie za rogiem.
-No i ona mnie wrzuciła do jeziora! Co za bezczelność.. I niby to córka Czarnego Pana?! Phii..W ogóle na to nie zasługuje. Albo jej ci koledzy, hah. Totalnie żałosne.
-Okropność. Ona jest w ogóle żałosna i dziwaczna. Hah, a tak pro pro.. Słyszałeś ostatnio o tym jak znikało dużo mieszkańców koło Hogwartu? Bardzo dziwne, prawda? Bo ci ludzie to mugole, a ostatnio jakiś Centaur znalazł martwego mugola w zakazanym lesie. -Opowiadał kolega Lucjusza.
-Taak.. Echm echm. Zmieńmy temat. Słyszałeś że są nabory do drużyny... -Nie słyszałam do końca. ale położyłam na podłodze czekoladkę, od której ma się strasznie wybuchające krosty i wymioty. Hyhy. Wróciłam potem do mojego wagonu.
-Chłopaki, muszę wam coś... Eee..James co ty odwalasz?!
Black różdżką rzucił na Pottera zaklęcie Vingardio Leviosa, a on zwisał do góry udając że lata na miotle.
-Ćwiczę do meczów Qudditcha. Taa... Bez miotły. Ale sobie latam hehe.
-Aha.. No dobra.. Słuchajcie, muszę wam powiedzieć...-I w tym momencie usłyszałam gwizd pociągu który oznaczał wysiadkę. CZY JA NAPRAWDĘ NIE MOGĘ DOJŚĆ DO SŁOWA?!
Wysiadliśmy z pociągu, a chłopaki zostawili syf w wagonie jak zawsze. Gdy byliśmy na peronie, zauważyłam od razu Lily, która do mnie pobiegła i wyściskała.
-Jak tam wam minęła podróż? I opowiadaj jak kolacja! Chłopaki nic nie narozrabiali?
-Nieee było spokojnie. Później ci wszystko dokładnie opowiem. A James ma ci coś do powiedzenia.. -Mrugnęłam do niego.
-Eeee..No..Eeee..L-l-ly... Bo ja eee...Chciałbym się ciebie spytać...Czy eee...Nie pouczyłabyś mnie eliksirów? Bo kiepsko mi z nimi idzie a niedługo są Sumy..
-No jasne że ci pomogę. Spotkajmy się jutro po południu w naszym dormitorium. O tej godzinie są wszyscy zazwyczaj na obiedzie, więc weźmiemy se jedzenie na wynos.. I będziemy sami chyba w pokoju więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. -
Zdziwiła mnie odpowiedź Lily, jeszcze nigdy tak nie była dla niego miła. Może ona też coś do niego czuje? Kto wie..
Nagle z pociągu wyskoczył Lucjusz, cały czerwony w krostach i o nawrotach wymiotnych. Wszyscy się z niego śmiali, a ja najbardziej miałam z niego ubaw. Zakrył się dwoma dłońmi i pobiegł wymiotować do krzaków.
-Riddle to twoja sprawka? -Spytał się mnie Syriusz.
-Co? Ja? Ja go nie znam nawet.. -Uśmiechnęłam się i puściłam mu oko.
***
Kochani, wróciłam po długiej przerwie. To przez to że były wakacje, a teraz jest szkoła i mam masę roboty. Postaram się robić często rozdziały, więc się nie martwcie, tak szybko się mnie nie pozbędziecie xD Wasza Truskafka <3
-Mówię śmiertelnie poważnie. -Jego głos spoważniał.
-Echm echm. Takim wybrykiem możecie mieć poważne problemy.
-Oj nie bądź taki sztywniak..-Nie dokończył.
-Zaczekaj, co powiedziałeś?
-Eee sztywniak..
-JA NIE JESTEM SZTYWNA! PO PROSTU JA MOŻE CHCE ZDAĆ TĄ SZKOŁĘ I SIĘ NAUCZYĆ CZEGOŚ -Krzyknęłam mu prosto w twarz na to on zamilkł.
-Jesteś huncwotem, zgodziłaś się na zasady i na to wszystko. A ja po po prostu chce znać odpowiedzi do eliksirów bo nic nie umiem okej?
-Czekaj..TO JEST TO! -Wykrzyknęłam.
-Co?-Spytał zdezorientowany.
-A to, że Lily jest bardzo dobra i mogła by ciebie poduczyć. Co ty na to?
James wykrzyknął z radości i mnie uściskał, na to ja powiedziałam że chce się przewietrzyć.
Do Hogwartu zostało ok.20 minut. Postanowiłam się przejść bo wagonach i zobaczyć co się dzieje. Specjalnie ukradłam pelerynę niewidkę James'a i poszłam do wagonu Lucjusza. Wyglądał na wściekłego. Postanowiłam ukryć się w pelerynie za rogiem.
-No i ona mnie wrzuciła do jeziora! Co za bezczelność.. I niby to córka Czarnego Pana?! Phii..W ogóle na to nie zasługuje. Albo jej ci koledzy, hah. Totalnie żałosne.
-Okropność. Ona jest w ogóle żałosna i dziwaczna. Hah, a tak pro pro.. Słyszałeś ostatnio o tym jak znikało dużo mieszkańców koło Hogwartu? Bardzo dziwne, prawda? Bo ci ludzie to mugole, a ostatnio jakiś Centaur znalazł martwego mugola w zakazanym lesie. -Opowiadał kolega Lucjusza.
-Taak.. Echm echm. Zmieńmy temat. Słyszałeś że są nabory do drużyny... -Nie słyszałam do końca. ale położyłam na podłodze czekoladkę, od której ma się strasznie wybuchające krosty i wymioty. Hyhy. Wróciłam potem do mojego wagonu.
-Chłopaki, muszę wam coś... Eee..James co ty odwalasz?!
Black różdżką rzucił na Pottera zaklęcie Vingardio Leviosa, a on zwisał do góry udając że lata na miotle.
-Ćwiczę do meczów Qudditcha. Taa... Bez miotły. Ale sobie latam hehe.
-Aha.. No dobra.. Słuchajcie, muszę wam powiedzieć...-I w tym momencie usłyszałam gwizd pociągu który oznaczał wysiadkę. CZY JA NAPRAWDĘ NIE MOGĘ DOJŚĆ DO SŁOWA?!
Wysiadliśmy z pociągu, a chłopaki zostawili syf w wagonie jak zawsze. Gdy byliśmy na peronie, zauważyłam od razu Lily, która do mnie pobiegła i wyściskała.
-Jak tam wam minęła podróż? I opowiadaj jak kolacja! Chłopaki nic nie narozrabiali?
-Nieee było spokojnie. Później ci wszystko dokładnie opowiem. A James ma ci coś do powiedzenia.. -Mrugnęłam do niego.
-Eeee..No..Eeee..L-l-ly... Bo ja eee...Chciałbym się ciebie spytać...Czy eee...Nie pouczyłabyś mnie eliksirów? Bo kiepsko mi z nimi idzie a niedługo są Sumy..
-No jasne że ci pomogę. Spotkajmy się jutro po południu w naszym dormitorium. O tej godzinie są wszyscy zazwyczaj na obiedzie, więc weźmiemy se jedzenie na wynos.. I będziemy sami chyba w pokoju więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. -
Zdziwiła mnie odpowiedź Lily, jeszcze nigdy tak nie była dla niego miła. Może ona też coś do niego czuje? Kto wie..
Nagle z pociągu wyskoczył Lucjusz, cały czerwony w krostach i o nawrotach wymiotnych. Wszyscy się z niego śmiali, a ja najbardziej miałam z niego ubaw. Zakrył się dwoma dłońmi i pobiegł wymiotować do krzaków.
-Riddle to twoja sprawka? -Spytał się mnie Syriusz.
-Co? Ja? Ja go nie znam nawet.. -Uśmiechnęłam się i puściłam mu oko.
***
Kochani, wróciłam po długiej przerwie. To przez to że były wakacje, a teraz jest szkoła i mam masę roboty. Postaram się robić często rozdziały, więc się nie martwcie, tak szybko się mnie nie pozbędziecie xD Wasza Truskafka <3