wtorek, 8 grudnia 2015

Rozdział 2

Eee... Że co? Czy ja śnię?! Czy właśnie ja, pierwsza z mojej nie licznej rodziny.. Trawiłam do Gryffindoru?
W sumie to się cieszę, nie chce iść do slytherinu bo Beatrix będzie mnie zanudzała na śmierć o tym jak tam trawiła i jak się kiedyś ślizgoni bawili w cruciate na myszach..
Wstałam z krzesła i podeszłam do stołu gryfonów. Wszyscy od razu odsunęli się ode mnie i wyszczerzyli oczy. Jedyna dziewczyna, o rudych włosach i zielonych oczach, przedstawiła się jako Lily Evans. Zapewne to Pani profesor Minerva, kazała jej się ze mną zaprzyjaźnić..
-Jak chcesz, to po posiłku oprowadzę ciebie po zamku..
-Dzięki, ale nie trzeba. Jedyne co chcę wiedzieć to gdzie jest dormitorium gryfonów.
-O, dobrze. Jesteśmy współlokatorkami wiesz?
-O cieszę się..- Odpowiedziałam z sarkazmem.
-Jakie masz zwierzę? Bo ja mam kota...
Pewnie myśli że mam węża jak mój tatulek.. Zdziwi się jak powiem że mam feniksa.
-Feniksa, nazywa się Agar.
-O jejku, serio! Zawsze chciałam mieć feniksa...
Nagle spojrzałam, że 5 metrów od nas.. Siedzi jakiś okularnik i nas podsłuchuje.
-Em.. A tamten chłopak co ma okulary i loki na włosach... Kto to jest? Bo wydaję mi się że nas podsłuchuje...
-Kto to jest? To James, James Potter. Jeden z huncwotów. Jest strasznie arogancki, wredny i robi psikusy razem ze swoją paczką.
-Co to są.. Huncwoci?
-Tak nazwała się ich paczka, są strasznymi rozrabiakami. A ten James, to najgorszy z nich. Ciągle mnie się pyta czy ja się z nim umówię.
- A... To raczej muszę na niego uważać.
Dyrektor szkoły, Albus Dumbledore, powiedział swoją przemowę o jakimś zakazanym lesie oraz żebyśmy kładli się spać. Lily prowadzi mnie do salonu Gryffindoru. Kiedy weszliśmy na schody.. Poruszyły się! Potknęłam się, ale Lily pomogła mi wstać, a ślizgoni wołali na mnie ,,Ciamajda, a niby córka Voldemorta! Może jesteś adoptowana?''
Trochę mnie to wkurzyło, znałam dużo klątw.. Ale bolałam pierwszego dnia szkoły nie mieć problemów.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, Lily powiedziała że na tych drzwiach jest Gruba Dama i ona wpuszcza gdy powie się hasło.
-Hasło.
-Draco Luctus.
-Proszę wejść. - Zawołała gruba dama.
Gdy otworzyły się wrota salonu, ujrzałam bardzo przytulne miejsce. Stał kominek, sofa, szachy czarodziejów,obrazy.. Pokój był koloru czerwono-pomarańczowego i był bardzo ładnie urządzony.
Lily zaprowadziła mnie do naszego wspólnego pokoju, a tam stała już moja walizka i Agar. Przyleciał do mnie i przytulił się jak zwykle do mojego obojczyka. Lily powiedziała że jest słodki. Jej kot, był raczej wielki niż przystaje na normalnego kota. Miał włosy koloru jak ona i bawił się Mruczek.
-Podoba ci się tutaj?
-Tak.. Ale pewnie wszyscy będą mnie wyśmiewać lub się bać.
-Spokojnie, mnie tu wszyscy w sumie znają i powiem im że jesteś miłą osóbką.
-Hehe, dzięki. Aa.. tu jest łazienka?
-Oczywiście! Ale taka, magiczna. Woda zmienia kolor w wannie na jaki chcesz, i jak się już wykąpiesz, to leci taka para, która sprawi że będziesz sucha.
-Ło, to fajnie! Normalnie na bogato.
-Hehehe.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo fajnie gadało mi się z Lily, gadałyśmy chyba do północy! Ale musiałam się niestety wyspać bo w końcu nie chce podpaść jutro jakiemuś nauczycielowi na pierwszej lekcji..
Śniło mi się, że jestem w jakimś czarnym pomieszczeniu. Nagle zbliżyła się do mnie jakaś postać w czarnym kapturze i w srebnej masce. Potem podeszła do mnie kolejna osoba i kolejna i kolejna.. Razem tych osób było 15 i krążyło wokół mnie. Potem podnieśli rękę. A ja już wiedziałam kim oni są, to śmierciożercy, poznałam to po ich tatuażach. Nagle z ziemi wyłonił się mój tata z czarną maczugą i widziałam także tam siebie.. Jak nakładał mi koronę i robił mi znak śmierciożercy na rękę. Czułam ten ból...Był straszny...
Nagle moja twarz zrobiła się blada. Miałam czarne włosy, usta czerwone od krwi, a śmierciożercy kłaniali mi się i powiedzieli że jestem ich nową panią. Krew leciała mi z oczu, z nosa, no i z ust.
Nagle się obudziłam z wrzaskiem i z potem na twarzy. Lily także się obudziła, ale prze ze mnie..
-Emily, co się stało? Miałaś zły sen?
-Oh.. Śniło mi się że zostałam śmierciożercą i krew mi leciała ze wszystkich części ciała..
-O jejku! Bidulka.. Raczej już nie zaśniesz, bo jest szósta rano i za dwie godziny lekcja, możemy iść na śniadanie zaraz jak chcesz..
-Okej, tylko idę wziąść prysznic, chcę przetestować kolory wody.
-To życzę miłej kąpieli, ja idę się ubrać i takie tam.
Weszłam do łazienki i pierwsze co widzę, to ten wyjątkowy prysznic... Rozebrałam się i weszłam do kabiny.
Ustawiłam sobie wodę na kolor zielony i bawiłam się jak pięcio-latka.
Po długiej zabawie, wyszłam z kabiny prysznicowej i się wysuszyłam. Uczesałam moje długie włosy, pomalowałam letko oczy i ubrałam się w szatę gryffindoru. Chciałam zrobić wrażenie na nauczycielach, że nie wstydzę się w tym chodzić, poczytałam także trochę o eliksirach i transmutacji. Potem zeszłam do wielkiej sali razem z Lili na śniadanie. Było mało osób, cieszyło mnie to.
Usiadłam z Lili do stołu. Zjadłam rogalika z marmoladą i popijałam ciepłym mlekiem. Nagle pojawili się.. Huncwoci. Chodzili w wolnym tempie, bo chcieli zrobić niezłe wrażenie dla wszystkich ale mi się to wydawało idiotyczne i się zaśmiałam. Szybko to zauważyli i dosiadli się do mnie i do Lili.
-Co cię tak bawi?
-Bawi mnie wasza nie umiejętność chodzenia w wolnym tempie.
-Phi! Nie umiejętność! Ile znasz zaklęć niby że masz takie umiejętności?
-Nie powiedziałam że ja umiem chodzić w zwolnionym tempie, a zaklęć... Więcej niż napewno wy razem wiecie.
Lily się zaśmiała ze mną i reszta gryfonów.
-A co, chcesz się zmierzyć? - Zapytał okularnik.
-Hm.. nie wiem czy ty się przestraszysz.
-Ja się nie boję. Znam naj straszniejsze zaklęcia.
-Phi.. no jakie?
Powiedział mi na ucho ,,sectumsempra'' Zaśmiałam się kpiąco.
-Uczyłam się tego zaklęcia kiedy miałam 6 lat. A znasz te zaklęcie?
Powiedziałam mu na ucho ,,Avada Kedavra''. Na to on wyszczerzył oczy i uciekł z paniką z wielkiej sali razem ze swoją idiotyczną paczką.
Lily nie mogła powstrzymać śmiechu, popłakała się z resztą.
-Co mu powiedziałaś?
-Pewne zaklęcie, które nie chcesz raczej usłyszeć.
-Heh, musisz koniecznie częściej mu tak dopiec.
-Hehe, o jeju.. Za 20 minut lekcja! Lepiej weźmy książki z dormitorium bo nie chce się spuźnić na eliksiry.
-O.. Faktycznie, choćmy!

2 komentarze:

  1. Mugolu a w jakich czasach wgl.się to dzieje ? Huncwoci ,Bella dorosła i tą szlamą Evans .dobrze się czujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobrze się czuję XD Moje opowiadanie jest z mojej perspektywy i pomieszałam trochę te czasy w sposób ciekawy i nie jestem mugolem o.O Ale dziękuje za komentarz pani Bellatrix B)

      Usuń