Zaczynam tam przygodę jako piątoklasitka. Ojciec opowiadał mi że w Hogwarcie jest wiele tajemnych pokoi i przejść... Sam bawił się w tych miejscach i świadkami jego czarnej magii, były zwykle obrazy.
Wspułczuje ich życia, muszą się gapić na uczniów każdego dnia i pewnie hałasują.. Ale mniejsza o to, nie przedstawiłam się! Nazywam się Emily Riddle, pewnie się domyślacie kim jest mój ojciec... Patrząc na nazwisko, od razu widać od kogo mam geny. Dla niedomyślających jestem córką Toma Riddla.. Nadał sobie żałosne imie ,,Voldemort''. Moja niania Beatrix Lestrange muwi mi że będę taka sama kiedyś jak on, że wszyscy śmierciożercy będą składali mi cześć, będą mieli gotowość do poświęcenia się za mnie, zrobią wszyscy co ja chce... Heh, od tych bzdur mi się śmiać chcę. Wcale nie jestem jak mój ojciec i nigdy nie będę taka jak on. Moja mama jest zupełnym przeciwieństwem do mojego taty. To znaczy.. Była, bo ona nie żyje... Była on dobrą matką, zawsze wspierała mnie w trudnych chwilach i nie była śmierciożercą. Zupełnie nie wiem co ona w nim widziała.. Dobrze, już przestaję gadać o mnie. Kiedy wstałam z łóżka, ubrałam się w czarną bluzę,jeansy i martansy. Uczesałam moje długie, brązowe, lokowane włosy oraz podkreśliłam oczy małą kreską. Zeszłam na śniadanie po schodach i jak zawsze podają służący ojca mi kanapkę z dżemem jagodowym, kocham. Wypiłam kakao a potem dodatkowo zjadłam winogrona. Chciałam jak najszybciej uciec ze śniadania przed niańką Beatrix, ale było za późno.. -Gdzie moja piękna Emily? Ćwiczyłaś Cruciatę tuż przed wyjazdem? Wiesz jakie tam są łobuzy, korzystaj tam z czarnej magii ile wlezie!. - Powiedziała Niańka na przywitanie.. - Nie będę korzystała tam z czarnej magii, to zakazane.. - na to ja odparłam.
- Oj tam zasady, zasady.. Niech wiedzą kto tam rządzi! Będziesz królową wśród ślizgonów! - Wrzeszczała z entuzjazmem Beatrix.
-Jeny, nie rozumiesz że jestem inna? A może nie pujdę do slytherinu?!
-Kochana, wszyscy od wieków z twojej rodziny trawiają do slytherinu! To jest niemal oczywiste, no ale nie kłóćmy się w tym ważnym dniu... Za 15 minut pojazd po ciebie przyjedzie, a tym czasem.. Czy nie zapomniałaś o swoim ukochanym zwierzątku?
- O matko, zapomniałam!
Szybko wybiegłam z sali posiłków i pognałam do ogrodu. Wiatru nie ma, jest dość słonecznie jak na wrześniowy poranek..
Moje zwierze domowe to feniks, nazywa się Agar. Dostałam go od mamy przed śmiercią, większość mojej
nikczemnej rodziny się dziwi że nie mam węża lub szczura. Agar jest mądrym zwierzęciem, ma w sobie pozytywną energię i jestem moim najlepszym przyjacielem. W ogrodzie siedział nad rosnącą jabłonią i szukał pożywienia. Wystawiłam moją bladą ręke do niego, na to on przyleciał i przytulił się do mojego ramienia.
-Dziś jest ważny dzień Agar, jak myślisz.. Do którego domu trawię?
Na to on wleciał wysoko w górę na parapet gabinetu mojego ojca i udawał lwa. Zaśmiałam się i powiedziałam że to niemożliwie niestety..
-Emily! Co ty tu jeszcze robisz?! Szybko leć po walizkę bo za dwie minuty pojazd przyjedzie! - Krzyknęła Beatrix wbiegająca do ogrodu.
- Już idę! Agar, choć na ramię!
Agar wleciał posłusznie na tą część ciała i szybko pognałam do pokoju po walizkę.
Była trochę ciężka, trzymałam tam dużo par butów bo uwielbiam buty. Ale nie takie dziewczęce, raczej do biegania lub ewentualnie martansy. Były tam jeszcze moje bluzy, szaliki i resztę gratów. Z okna ujrzałam powóz, którym mam pojechać do Hogwartu. Latał. Miał w zaprzęgu cztery testrale i faceta, który prowadził powóz. Widzę testrale, bo widziałam umierającą matkę... Z resztą każdy z mojej rodziny widział bo są śmierciożercami.. Naładowałam do powozu moją walizkę oraz rzeczy Agara.
Wlecieliśmy wysoko w powietrze.. Było to niesamowite! Nigdy wcześniej nie latałam takim powozem, nawet Agarowi się podobało, pomimo że sam umiał latać.
Kiedy dotarliśmy już na miejsce, zobaczyłam wielki zamek z pięknych cegieł, Hogwart. Był ogromny, w szybach były zapalone światła, gdzie mogłam zauważyć dermitorium gryfonów. Twarze śmiejące się z ucha do ucha... Marzyłam o tym żeby było po wszystkim i poznać tam kogoś. A będzie mi nie łatwo z powodu moich genów. Jakaś kobieta z siwymi włosami, okularami, trzymająca dziwną starą tiarę, podeszła do mnie i przedstawiła się jako Minerwa Mcgonagall.
-Witam pannę Riddle, Jestem profesorką transmutacji oraz opiekunem domu Gryffindoru. Mam nadzieję że hogwart zrobił na panią miłe wrażenie. Zachwile wejdziemy do wielkiej sali, gdzie tiara przydziałów przydzieli ciebie do domu. Znasz pewnie domy hogwartu, prawda?
-Eee... Słabo, znam tylko dwa.
-A zatem przedstawię ci te domy : Gryffindor, hufflepuff, ravenclaw oraz slytherin. Usiądziesz na krześle a ja nałożę ci na głowę o to tę tiarę, jak już mówiłam. Możesz być trochę wystraszona, bo w wielkiej sali jest dość sporo uczniów.. W sumie cały Hogwart! Ale spokojnie, jak tylko trawisz do jakiegoś domu, poproszę uczennice z tego domu w twoim wieku aby oprowadziła ciebie po szkole. Na pewno znajdziesz tam mnóstwo przyjaciół!
-Dziękuje pani profesor. - Przęknełam ślinę. - Już.. idziemy?
-Tak, proszę za mną!.
Profesorka otworzyła wrota wielkiej sali. Była wielka... Stały tam cztery stoły, zapewne jeden od gryfonów, drugi od krukonów i tak dalej.. Był też tam stół dla dyrektora, profesorów i pracowników.
Wszyscy patrzyli się na mnie, jak bym była jakimś rzadkim okazem. Szliśmy w wokół stołów. Zauważyłam tam mojego kuzyna Kevina, nie lubiałam go. W każde święta lub jakieś spotkania rodzinne zawsze mi dokuczał albo wyprawiał mi figle. Raz, kiedy brałam prysznic, tuż przed wlał jakiś płyn farbujący włosy na zielono. Miałam włosy o kolorze trawy przez tydzień. Ale nie dawałam mu takiej satysfakcji. Kiedy pojechaliśmy kiedyś do jego domu na noc, uzdobiłam jego pokój w jednorożce i w szczeniaczki. Był bardzo zły, bo wtedy za godzinę mieli przyjść do niego koledzy, a miał cały różowy pokók. Heh, dobże mu tak było ! No dobra, nie będę już nawijać o nim.. Usiadłam na krześle, a pani profesor nałożyła mi na głowę tiarę. Byłam wystraszona na śmierć. Wszyscy już wiedzieli że jestem córką Voldemorta, i wyszczerzyli oczy także profesorowie.
-Hm.. Riddle... Bardzo trudne... Daj mi pomyśleć...
W myślach miałam tylko jedną myśl, nie trawić do Slytherinu..
-Już wiem gdzie cie przydzielić!
Zamknęłam oczy a tiara wymuwiła te słowo:
Crucio ! TY POSPOLITY MUGOLU JAKA BEATRIX ? BELLATRIX ,BELLA NIE BEA
OdpowiedzUsuń